Maison Plisson w Marché Saint-Honoré, gigantycznej restauracji-sklepiku spożywczym Trzy lata po otwarciu swojego pierwszego butiku w Paryżu, Maison Plisson otwiera drugi adres w samym sercu
404 Page not found!
1 listopada to w tradycji europejskiej dzień Wszystkich Świętych. W Katalonii święto Tots Sants (Wszystkich Świętych) to Castanyada.
1. Legendarna restauracja „Bouillon Chartier” Osobom mającym ochotę na typowo francuski posiłek w przystępnej cenie polecamy kultową restaurację, w której czas zatrzymał się ponad sto lat temu: „Le Bouillon Chartier”. Ta niegdyś robotnicza jadłodajnia mieści dzisiaj ponad 300 gości. Jej wnętrze zachwyca prostotą a zarazem elegancją. Tradycyjne francuskie menu niewątpliwie przypadnie gustu większości turystom. Dodatkowo ceny jak na tak popularną restaurację są bardzo przystępne – za danie główne zapłacimy – €. Warto dodać, że w „Le Bouillon Chartier” nie ma kas, a kelnerzy zapisują rachunek na obrusie stolika, przy którym siedzi gość. Le Bouillon Chartier 7 Rue du Faubourg Montmartre, 75009 Paryż 2. Naleśniki w „Au P’tit Grec” Podczas wycieczki do Paryża naleśniki („crepes”) to coś, czego koniecznie należy spróbować, tak jak słynnej bagietki czy francuskich serów. W dzielnicy studenckiej, na ulicy Mouffetard, znajdziemy wiele klimatycznych knajpek i restauracji, których specjalnością są właśnie naleśniki. Miejscem bardzo popularnym wśród mieszkańców niewielka restauracja „Au P’tit Grec” („U małego Greka”). Ciężko przeoczyć to miejsce – przed wejściem stoi zazwyczaj długa kolejka. Cena naleśnika (spokojnie zaspokoi nawet duży głód) wynosi około 3-6 € za sztukę. Au P’tit Grec 68 Rue Mouffetard, 75005 Paryż 3. Pyszny falafel w „L’As du Fallafel” Obok bagietek, naleśników czy żabich udek, istnieje jeszcze jedna charakterystyczna i legendarna potrawa, która zaskarbiła serca samych Paryżan: falafel. Falafel czyli chlebki pita nadziewane smażonymi kotlecikami z przyprawionej ciecierzycy i aromatycznymi dodatkami: hummusem, kapustą, ogórkami. Potrawa ta szczególnie popularna jest w barach typu fast food znajdujących się przy ulicy Rue des Rosiers w dzielnicy Marais. Kultowy wręcz lokal, w którym serwowany jest podobno najlepszy falafel w Paryżu, to „L’As du Fallafel”. Można zjeść tutaj smaczny i pożywny posiłek już za 6 €. L’As du Fallafel 34 Rue des Rosiers, 75004 Paris, France 4. Uliczne jedzenie na „Marché des Enfants Rouge” Hale targowiska „Marché des Enfants Rouge”, mieszczącego się na terenie byłego sierocińca, wypełnione są zapachami kuchni z niemalże całego świata. Za około 10 € można pokrzepić się tutaj świeżym i aromatycznym marokańskim, hiszpańskim czy libańskim jedzeniem ulicznym. Marché des Enfants Rouge Rue de Bretagne, 75003 Paris 5. Restauracja samoobsługowa Flunch Flunch to wywodzącą się z Francji siec restauracji samoobsługowych typu fast-food, oferująca posiłki w atrakcyjnych cenach. W restauracji znajdziemy menu składające się z porcji mięsa lub ryby plus warzyw i dodatków w bufecie – tzn. ile zmieści się na talerzu. Cena dania głównego zazwyczaj nie przekracza 10 €. Adresy Flunch’a w Paryżu: 21 Rue Beaubourg, 75003 Paris 1-3 Rue Caulaincourt, 75018 Paris, Francja
Od kilku tygodni na każdym turyńskim targu, w sklepie i wsupermarkecie można bez trudu znaleźć castagne, kasztany, sezonowy,październikowy, smakołyk. I choć wielu Polaków kojarzy je jedynie z serialu o kapitanie Klossie, że:„W Paryżu najlepsze kasztany są na placu Pigalle” i że „Zuzanna lubi je tylkojesienią” to północnych Włoszech, a szczególnie w Piemoncie, są
Co zobaczyć w Paryżu, wie chyba każdy – wieża Eiffla, Łuk Triumfalny, Luwr, Wersal i Pola Elizejskie to obowiązkowe punkty wycieczki. A co zjeść w Paryżu? Tu już nie jest tak łatwo. Chociaż kuchnia francuska słynie z wyszukanych dań, to przeciętny Polak słyszał tylko o żabach i ślimakach. Poniższa lista to siedem dań, których koniecznie trzeba skosztować w Paryżu. Pieczone kasztany Każdy chyba wie, że „najlepsze są na Placu Pigalle, a Zuzanna lubi je tylko jesienią”. Faktycznie wtedy dojrzewają i można je kupić nawet u ulicznych sprzedawców. Różnią się trochę od naszych swojskich niejadalnych kasztanów, więc nie próbujcie oszukiwać rzeczywistości, na kasztany trzeba jechać do Francji. Francuzi chętnie jedzą je bez niczego, ale równie chętnie dodają do risotto, sałatki z krewetek i wielu innych dań. Sałatki No właśnie sałatki. Nie tylko ta z kasztanami i krewetkami jest ulubionym daniem Francuzów. Za wizytówkę francuskiej kuchni uznaje się dwie – sałatkę nicejską z jajkiem i tuńczykiem oraz sałatkę lyońską z grzankami, jajkiem i wędzonym boczkiem. Nie znaczy to oczywiście, że nie da się kupić w Paryżu tradycyjnej sałatki greckiej, tylko po co? Chociaż samo słowo sałatka brzmi dość niewinnie, nie dajcie się zwieść, spokojnie wystarczy zamiast obiadu. Kaczka po francusku Dania z kaczki są we Francji bardzo popularne i serwowane zdecydowanie częściej niż w Polsce. Za rarytas uchodzi kaczka ze śliwkami i kandyzowanymi jabłkami, ale to niejedyny sposób na jej podanie. Smażona, duszona, gotowana – z warzywami lub bez – tak czy siak, kaczkę we Francji zjeść trzeba. Usprawiedliwieni mogą się czuć jedynie wegetarianie. Stek Kolejne danie mięsne uważane za wizytówkę kuchni francuskiej. Stek z frytkami nad Sekwaną brzmi niemal jak sztampa, niemniej… nie zjeść po prostu grzech. Zresztą w żadnym razie nie będzie to ten sam stek, który znamy z kuchni polskiej lub amerykańskiej. Francuski stek to przysłowiowe „niebo w gębie”, a serwują go zarówno tanie, jak i drogie paryskie restauracje. Kawa i croissant Typowe francuskie śniadanie nie obejdzie się bez pysznego croissanta i filiżanki kawy. Paryżanie znani są z umiłowania kawy nie mniej niż Włosi. Tu niemal na każdym kroku znajduje się kawiarnia lub bistro, w którym można wypić kawę, zjeść croissanta, pyszną francuską tartę z truskawkami lub jakikolwiek innym deser. Jedno jest pewne, jeśli wybierzesz się do Paryża z ITAKĄ, koniecznie musisz napić się kawy przyrządzonej na francuską modłę. Zupa cebulowa Brzmi jak danie ubogich chłopów? Nie dajcie się omamić, ponoć danie to do kuchni francuskiej wprowadził sam Ludwik XIV, znany jako Król Słońce, który zwykł mawiać o sobie: „Państwo to ja”. Przepis na zupę wydaje się prosty, ale żeby w pełni docenić jej kunszt, trzeba się udać do Francji, bo tylko tamtejsi kucharze naprawdę umieją ją zrobić. Biała cebula, czosnek, bulion, masło i białe wino tworzą mieszankę doskonałą. Zupę cebulową podaje się z grzankami lub bagietką. Ze względu na skład i właściwości rozgrzewające na francuskich stołach pojawia się przeważnie zimą, ale restauracje serwują ją przez cały rok. Wina i sery Skoro już przy winach jesteśmy, nie sposób nie wspomnieć o ulubionym duecie francuzów: dobre wina i sery pleśniowe są serwowane zarówno podczas spotkań w rodzinnym gronie, jak i na wielkich przyjęciach. Samo degustowanie serów mogłoby potrwać miesiąc, tak wiele gatunków potrafią wyprodukować Francuzi. Jeśli chodzi o wina, być może potrzebny byłby rok, by choćby spróbować każdego rodzaju i rocznika. Najlepszym wyjściem jest zamówienie w restauracji deski z serami, na której na pewno znajdzie się Camembert i butelki dobrego, czerwonego wina. Ta krótka lista to zaledwie wierzchołek góry lodowej, jeśli chodzi o kuchnię francuską. W czasie wycieczki do Paryża żab, ślimaków i foie gras też nie omijajcie z daleka.
Gdzie zjeść dobrego croque-monsieur w Paryżu? Nasze najlepsze adresy: Le Petit Beefbar Paris, młodszy brat Le Beefbar, to nowe, swobodne bistro położone zaledwie rzut kamieniem od Pól
We wtorek wróciłyśmy z pięciodniowej wycieczki do Rzymu. Upał i kilometraż dał mi się mocno we znaki i po miksie ze stresem egzaminacyjnym leżę teraz chora w łóżku i nie planuję go szybko opuścić… Jednak przygotowanie takiego wpisu podnosi nieco na duchu i perspektywa powrotu sprawia, że nie myślę o bólu głowy. 😉 Wyjechałyśmy bez większego planu, mając jedynie zapewniony hotel, w którym były tylko śniadania. Naturalnie pojawiło się pytanie – co i gdzie zjeść w Rzymie? Doppio Zero Ten lokal znalazłyśmy pierwszego wieczoru, kiedy zaraz po opóźnionym przylocie poczułyśmy głód i trzeba było gdzieś zjeść kolację. Obeszłyśmy dookoła okolicę i słowo honoru, wzdłuż jednej tylko ulicy naliczyłam 5 sushi barów! Za rogiem zobaczyłyśmy gwarny tłum Włochów, z czego każdy miał przed sobą drinka i talerz z jedzeniem. Okazało się, że w Doppio Zero codziennie od 18 do 21 jest „aperitivo”: kupując drink za 10 euro lub wino czy szampana za 12, możesz korzystać z bufetu do woli. A jest z czego wybierać: wypieki na słodko, focaccia, pizza, makarony, warzywa… Wybór jest naprawdę duży i jedzenie jest uzupełniane na bieżąco. Wszystko jest gotowane al dente, drinki są bardzo dobrze przygotowane, obsługa przemiła i mówiąca po angielsku. No i ta atmosfera! Byłyśmy z mamą jedynymi „obcymi” w tłumie Włochów, a to o czymś też świadczy. 🙂 Pompi Chciałyśmy spróbować najlepszego tiramisu w Rzymie i zostałyśmy odesłane przez lokalnych właśnie do Pompi. Przy okazji wyprawy oddaliłyśmy się nieco od centrum (jest kilka lokalizacji, w tym w Watykanie) i zobaczyłyśmy trochę inny Rzym – mniej hałaśliwy, bardziej zielony. Na miejscu był problem z obsługą: czekałyśmy naprawdę długo na złożenie zamówienia, potem drugie tyle na podanie, a kelnerzy w międzyczasie mieli czas na pucowanie szyb. Takie rzeczy robi się kiedy nie ma ruchu żeby czymś się zająć, więc to akurat na duży minus. Kiedy się już doprosiłyśmy, czekanie zostało wynagrodzone naprawdę dobrym tiramisu o nieco kremowej konsystencji. Do tego cappuccino, na co kelnerka była uprzejma się nie dziwić (we Włoszech picie cappuccino po śniadaniu to dziwactwo!). Ceny są bardzo zachęcające: ok 4 euro za tiramisu (a do wyboru jest kilka wariacji na ten temat, my jadłyśmy tradycyjne) i od półtora do dwóch euro za kawę. Za dwa ciastka i dwie kawy zapłaciłyśmy więc ok. 14 euro. Kasztany na Placu Hiszpańskim Nie mogę sobie przypomnieć, dlaczego nie jadłyśmy słynnych kasztanów na Placu Pigalle w Paryżu, chyba wtedy padało i nie szukałyśmy zbyt gorliwie. To był pierwszy raz jak próbowałam pieczonych kasztanów i są przepyszne! Pan podawał je w papierowym rożku wybranego rozmiaru, mały kosztował 5 euro i wcale nie był taki mały. Co ważne i czego się nauczyłam na własnej skórze – na Schodach Hiszpańskich nie wolno jeść, co od jakiegoś czasu jest uregulowane prawnie z inicjatywy prawicowych polityków. Ma to na celu zmniejszenie problemu z tułającymi się imigrantami i kloszardami, którzy biwakują w miejscach turystycznych, jednak uderza to tak samo we wszystkich. W dodatku istnieje przesąd, według którego jedzenie na tych schodach przynosi nieszczęście. Ciężko sobie odmówić odpoczynku z prowiantem i łykiem zimnej wody z fontanny Barcaccia projektu Pietro Berniniego, ale niestety trzeba. Pizzarium Bonci Do Pizzarium powędrowałyśmy w dniu wizyty w Watykanie. Kolejki i upał były nieznośne, więc zadowoliłyśmy się wielokilometrowym spacerem, który zwieńczyłyśmy obiadem w wielokrotnie polecanym Pizzarium. Znajduje się ono kilka minut spacerem od Muzeum Watykańskiego i rzut beretem od stacji metra Cipro. Tłum był naprawdę duży i składał się w podobnej proporcji z zagranicznych turystów jak i z Włochów. Przed zamówieniem należy pobrać numerek i cierpliwie czekać. Wybór jest ogromny i wszystkie pizze wyglądały zachęcająco. Każda jest sprzedawana na wagę, za kawałek wychodzi około 4-5 euro, 20 za kilogram. Co ciekawe, zauważyłyśmy że wszędzie ostatnio napotykałyśmy na dodatki z bakłażana, tak też było tutaj. Pizza z bakłażanem? Pycha! Zjeść można na zewnątrz przy stolikach lub na ławce. Gelateria La Romana Na koniec… Rety. Najlepsze lody jakie jadłam w życiu, ale o tym za chwilkę. Słowem wstępu chciałabym powiedzieć, że ta lodziarnia wyskakuje jako pierwsza w podpowiedziach google, a tłumy pod nią są aż do zamknięcia. Mieszkałyśmy w hotelu oddalonym o jakieś sto metrów, więc miałyśmy okazję obserwować ruch w lodziarni o różnych porach. Zawsze było tam tyle ludzi, że odkładałyśmy wizytę na czas mniejszego oblężenia. Warto wspomnieć, że zawsze byli to głównie Włosi. A teraz o lodach – wybór smaków jest bardzo szeroki i panie są na tyle uprzejme, że służą sugestiami. Wybierając lody w wafelku, można poprosić o napełnienie go płynną czekoladą, a same lody są nakładane szpatułką. Bez dopłaty dostaniemy na górę tego kopczyka kremową bitą śmietanę. Za 3 smaki zapłacisz 2,50 euro, a można też wybrać opakowanie na wynos za nawet 20 euro. Niebo w gębie, punkt obowiązkowy przy wizycie w Rzymie! To pierwszy wpis odnośnie mojego wyjazdu do Rzymu, chciałabym jeszcze napisać o miejscach, które warto zobaczyć. Mam nadzieję, że pomoże komuś niezdecydowanemu odnośnie tego co i gdzie zjeść w Rzymie, a może nawet kogoś zachęci do zaplanowania podróży. My już planujemy powrót w nieco chłodniejszym okresie. 🙂
W Paryżu najlepsze kasztany są na placu Pigalle. Na Roztoczu najlepsze rydze są w okolicach Kawęczynka. Renulec lubi je już od połowy września 🙂. Nie ma to jak dotlenić się w niedzielny poranek! Zrobić pieszo jakieś 10km, pogadać z leśnymi myszami, odstresować, naładować pozytywną energią od leśnych drzew! Nastawiłam się
Kasztany jadalne, których po raz pierwszy spróbowałam wiele lat temu, kiedy kupiłyśmy je z mamą „na próbę” w jednym z hipermarketów, nie przypadły mi do gustu. Większość była spleśniała, a my, pomimo instrukcji pieczenia podanej na opakowaniu, przygotowałyśmy je zupełnie nie tak jak prawdziwie smaczne kasztany jadalne przyszło mi długo czekać, ale okazja do ich spróbowania przytrafiła się w najpiękniejszym miejscu na świecie. Podobno najlepsze kasztany są w Paryżu, na placu Pigalle… Podobno trudno spotkać we Francji sprzedawcę kasztanów w lutym, a jednak to właśnie wtedy, zimą 2005 roku, pomimo chłodów, przez jeden dzień nastała w Paryżu słoneczna pogoda, a wzgórze Montmartre wyczarowało dla mnie sprzedawcę tuż przy stacji paryskiego metra. Do dziś pamiętam smak tamtych kasztanów, na które tak długo kasztany jadalne – niby proste, ale trzeba uważaćPieczone kasztany, na pozór proste do przygotowania, stanowią pewne wyzwanie kulinarne. Zbyt krótko lub zbyt długo trzymane w piekarniku, będą za twarde, a znajdująca się pod skorupką skórka – trudna do obrania. Zachęcam do wypróbowania nieco innej niż ta najprostsza metody pieczenia: wystarczy przed pieczeniem obgotować ponacinane kasztany w niesolonej wodzie. Po upieczeniu będą miękkie i pachnące, a skórka z tak przyrządzonych, pieczonych kasztanów jadalnych jest o wiele łatwiejsza do najlepsze pieczone kasztany jadalne czyli jak upiec kasztany, dlaczego warto je wcześniej obgotować i jak zrobić kasztany w kuchence 10 minGotowanie: 15 minRazem: 25 minKategoria: Deser, PrzekąskaKuchnia: FrancuskaPrzepis na: jadalne kasztany, kasztany jadalne, kasztany pieczone, pieczone kasztanyLiczba porcji: 4Kalorie: 196kcalPrzepis autorstwa: Dorota Kamińska☟ W moich przepisach szklanka ma zawsze 250 ml, kostka masła to 200 g, a łyżka lub łyżeczka jest płaska, chyba że wyraźnie zaznaczam, że jest jadalne (w dowolnej ilości; umyte w ciepłej wodzie, wytarte do sucha czystą ściereczką) Chcesz przeliczyć miary i wagi? Oto PRZEPISY DOROTY?Dołącz do ponad 15 tysięcy osób zapisanych do newslettera! Wysyłam tylko 2-4 wiadomości w miesiącu. Skorzystaj z podpowiedzi, co warto ugotować z aktualnie dostępnych w sklepach, sezonowych składników. Dowiesz się, co u mnie, jakie ciekawe rzeczy polecam i otrzymasz garść kulinarnych (i nie tylko) NA POWITANIE - GRATIS Obejrzyj bezpośrednio na moim kanale na YouTubeKażdego kasztana kładę płaską stroną na desce do krojenia i bardzo ostrożnie, najlepiej bez przytrzymywania kasztana w dłoni, robię u góry ukośne nacięcia w kształcie litery "X".Ponacinane kasztany układam nacięciem w dół w garnku lub na patelni z powłoką i delikatnie zalewam wrzątkiem tak, żeby je przykryć. Można też, zamiast gotowania we wrzątku, wymoczyć ponacinane kasztany w osolonej wodzie (na 1 l wody 2-3 łyżki soli) przez 1 kasztany przez 15 minut. Można też, na najwyższej mocy lub na ustawieniu do przyrządzania ziemniaków, gotować je, przez 2-5 minut, w miseczce z wodą wstawionej do kuchenki Kroki 2 i 3 są kasztany jadalne odcedzam, studzę i przekładam na blaszkę lub do formy do pieczenia. Układam je płaską stroną na kasztany do piekarnika nagrzanego do 220 °C. Piekę na najniższej pieczenia kasztanów gotowanych: 15 minutUgotowane kasztany, zamiast do piekarnika, po odcedzeniu można wstawić, na talerzu, do kuchenki mikrofalowej i na maksymalnej mocy gotować przez 2 pieczenia kasztanów moczonych w wodzie z solą lub niemoczonych i niegotowanych: 15-30 ugotowane w kuchence mikrofalowej nie wymagają dopiekania w piekarniku. Można natomiast, po odcedzeniu, wstawić je na talerzu ponownie do mikrofalówki na 30 sekund (maksymalna moc lub ustawienie do przyrządzania ziemniaków).Po upieczeniu delikatnie studzę kasztany, żeby nie poparzyć palców, następnie obieram ze skorupki i cienkiej skórki. Do zjedzenia będą nadawać się tylko żółte kasztany. Ciemniejsze mogą okazać się gorzkie w smaku, a spleśniałe od środka należy od razu porcji: 100g | Kalorie: 196kcal (10%) | Węglowodany: 44g (15%) | Białko: 1g (2%) | Tłuszcze: 1g (2%) | Sód: 2mg | Potas: 484mg (14%) | Witamina A: 25IU (1%) | Witamina C: (49%) | Wapń: 19mg (2%) | Żelazo: (5%)Pieczone kasztany jadalneMoje książki, ebooki i dekoracje Przepisy Superfoodksiążki kucharskie i ebooki kulinarne Ebook w prezenciesprawdź i zacznij korzystać już dziś Zapisz się do newslettera 2-4 wiadomości/m-c, tylko konkrety i bez spamu :). Oraz GRATIS e-book (50 stron) na powitanie! Chcę się zapisać i akceptuję politykę prywatności dostępną na: Dorota Kamińska Cześć, mam na imię Dorota i tworzę przepisy kulinarne z filmami wideo. Jestem autorką książki „Superfood po polsku”, a moje ukochane miasto, w którym mieszkam, to Wrocław :). Uwielbiam gotować i karmić siebie i innych, kiedyś moim hobby było pieczenie serników, a potem „wkręciłam się” w odchudzanie… posiłków ;). Od ładnych paru lat doradzam, jak jeść smacznie i zdrowo (da się!), żeby dobrze się czuć, mieć mnóstwo uśmiechu i energii oraz miło spędzać czas, nie tylko w kuchni.| Więcej o mnie
Miasto Boulogne-Biancourt będzie cieszyć się bezprecedensową popularnością podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu w 2024 roku. Zarezerwuj swój hotel z wyprzedzeniem tutaj. Przedmieścia będą nieco spokojniejsze niż centrum Paryża. A jeśli chcesz, możesz przejść się z Parku Książąt na Pole Marsowe w zaledwie godzinę.Jak pisał Julian Ursyn Niemcewicz w komedii "Pan Nowina czyli Dom Pocztowy": ten sobie ubliża, kto ma za co, a nie chce jechać do Paryża. Dlatego, gdy tylko nadarzyła się okazja, aby polecieć tanio do stolicy Francji, postanowiliśmy sprawdzić na własne oczy, czy słynne miasto nad Sekwaną, odwiedzane każdego roku przez ponad 20 mln turystów, naprawdę kryje w sobie tyle zwiedzenie Paryża byliśmy w stanie przeznaczyć 5 dni. Poniżej prezentuję garść informacji, które mogą pomóc Wam usprawnić zwiedzanie stolicy Francji. Spośród linii rejsowych, loty bezpośrednie z Polski do Paryża posiadają w swojej ofercie: Polskie Linie Lotnicze LOT i Air France. Spośród tanich linii lotniczych, Wizzair oferuje loty z Gdańska, Warszawy, Poznania, Wrocławia i Katowic, Ryanair i easyJet – z Krakowa. Poza tym, od czasu do czasu można też upolować tanie przeloty z przesiadką. Należy jednak wziąć pod uwagę fakt, że linie lowcostowe oferują połączenia na lotnisko Beauvais, z którego dojazd do centrum kosztuje 15 euro w jedną stronę (wyjątek stanowi easyJet, który lata na Charles de Gaulle). My w jedną stronę skusiliśmy się na lot Lufthansą (z międzylądowaniem w Mediolanie), a do Polski wróciliśmy Wizzairem. Warto zwrócić uwagę, że ceny większości produktów spożywczych są w Paryżu są 4-krotnie wyższe niż w Polsce, więc takie rozwiązanie pozwoliło zaoszczędzić trochę pieniędzy, z tego względu, że mogliśmy zabrać nieco prowiantu w bagażu rejestrowym, który w Lufthansie przysługiwał nam w cenie biletu, a z powrotem podróżować już tylko z z Warszawy przebiegał bardzo przyjemnie, tym bardziej, że czas umilały nam włoskie kanapki, doskonałe wytrawne czerwone wino i ciasteczka. Trzeba przyznać, że catering na pokładzie bardzo podnosi komfort podróży. Na lotnisku Mediolan Malpensa wylądowaliśmy zgodnie z rozkładem, jednak na miejscu okazało się, że nasz lot do Paryża jest opóźniony o 2 godziny i 15 minut. Wiedzieliśmy, że w tej sytuacji linia lotnicza zobowiązana jest zapewnić nam bezpłatny posiłek i napoje. Po podejściu do punktu odprawy Lufthansy, nie musieliśmy się nawet upominać o te świadczenia, gdyż od razu otrzymaliśmy talony na lunch (do wykorzystania w jednej z 2 wybranych restauracji na lotnisku). W ramach voucherów mogliśmy zjeść dobry włoski obiad z deserem i napojem, dzięki czemu oczekiwanie na lot nie było dla nas ani trochę z lotniska Mediolan Malpensa na Hotel Sheraton i Alpy Zakładaliśmy, że opóźnienie lotu związane jest z problemami na lotnisku w Paryżu, gdyż nasza podróż odbywała się właśnie w okresie strajków we Francji (wstrzeliliśmy się dokładnie pomiędzy 2 strajki generalne). Jednak na pokładzie samolotu pilot poinformował pasażerów, że ponad 2-godzinna zwłoka spowodowana była koniecznością wymiany jednego z foteli w de Gaulle należy do największych portów lotniczych w Europie – rokrocznie znajduje się w czołówce lotnisk pod względem liczby przewiezionych pasażerów w Europie (wyprzedza je tylko Londyn-Heathrow). Po wylądowaniu w terminalu 1, odnaleźliśmy punkt informacji turystycznej przy wyjściu nr 4 na poziomie przylotów (ponadto punkty takie znajdują się w terminalach: 2C, 2D, 2E, i 2F). Otrzymaliśmy cenne wskazówki w języku angielskim – jak dotrzeć do przystanku, na którym zatrzymuje się interesujący nas autobus i jakie bilety na metro najbardziej opłaca się kupić. Zaopatrzyliśmy się też bezpłatny plan miasta z mapą metra i foldery z aktualnymi informacjami o paryskich atrakcjach Poszczególne terminale lotniska CDG łączy bezpłatny autobus, a do centrum Paryża można dostać się liniami autobusowymi 350 lub 351. Koszt to skasowanie trzech biletów “Ticket t+”. W automacie lub w punkcie informacji turystycznej można kupić karnet 10-biletowy za 12 euro (1,20 euro za bilet x 3 = 3,60 euro za podróż do centrum). Pojedynczo zakupiony bilet kosztuje 1,70 euro. W każdym z autobusów znajduje się schemat trasy z nazwami przystanków, same przystanki są opatrzone dobrze oznaczonymi tabliczkami, więc łatwo się zorientować kiedy należy wysiąść. Przed podróżą warto obejrzeć interaktywny plan połączeń komunikacji miejskiej.„Ticket t+” wykorzystywany jest też do przejazdów metrem, z tą różnicą, że przy wejściu do strefy metra w obszarach 1-3, a więc w całym Paryżu (w tym również w dzielnicy La Défense) kasujemy pojedynczy bilet. Można też kupić 1-, 2-, 3- lub 5-dniową kartę „Paris Visite” (przykładowo, 3-dniowa kosztuje 20,70 euro, a 5-dniowa 29 euro). Osoby poniżej 26 roku życia, w okresie od piątku do niedzieli oraz w święta mają ponadto możliwość zakupu „Ticket Jeunes” – imiennego biletu całodniowego w cenie 3,40 euro (dla stref 1-3). My w ciągu 5 dni wydaliśmy na transport łącznie ok. 17 euro na osobę (nie licząc dojazdów do lotnisk), kupując 10-biletowe karnety i „Ticket Jeunes” oraz częściowo zwiedzając do paryskiego metraMetro paryskie jest bardzo dobrze rozwinięte i praktycznie wszędzie można nim szybko i sprawnie dojechać (czas oczekiwania to ok. 2-4 minuty), warto zaopatrzyć się w mapę Paryża z zaznaczonymi przystankami metra, aby dobrze zaplanować zwiedzanie. Można też poruszać się Batobusem, czyli niewielkim statkiem wycieczkowym pływającym po Sekwanie. Zatrzymuje się on w 8 przystaniach: pod Wieżą Eiffla, obok Placu Concorde przy Polach Elizejskich, Muzeum Orsay, Louvre, obok kościoła Saint-Germain-des-Prés, pod katedrą Notre-Dame, przy Hôtel de Ville (czyli paryskim ratuszu) i obok ogrodu botanicznego Jardin des Plantes. Na każdym z przystanków Batobus zatrzymuje się co 15-30 minut. Wykupując 1-, 2- lub 5-dniowy bilet (odpowiednio za 13, 17 lub 20 euro) możemy bez ograniczeń wsiadać i wysiadać w dowolnym na SekwanieTo, co uderza zaraz po przybyciu do Paryża, to ogromna wielokulturowość tego miasta. Daje się to odczuć zwłaszcza na obrzeżach stolicy i w środkach transportu zbiorowego. Chwilami ma się wrażenie, że miasto opuścili już rodowici Francuzi, gdyż ciężko odnaleźć ich w tłumie imigrantów i turystów. Paryż liczy ponad 2 mln ludności i liczba ta stale rośnie. Cała aglomeracja L’Ile de France (dosłownie: wyspa Francji, w której skład wchodzą miasta okalające stolicę, w tym między innymi Wersal i Orly) liczy prawie 11 mln mieszkańców, więc 19% ludności Francji. Dzięki temu cała aglomeracja Paryża zaliczana jest do największych na świecie, po Tokyo, Nowym Jorku, Londynie, Shanghaju i Meksyku. Zabudowa podmiejska jest gęsta, gdyż znaczna liczba mieszkańców przenosi się na przedmieścia. Sam wyjazd z terenu lotniska zajął nam około 20 minut. Nasz hotel zlokalizowany był w gminie Bagnolet, we wschodnich suburbiach Paryża (przystanek Gallieni), ok. 5 km od de la Cité – wyspa na Sekwanie, na której stoi Katedra Notre Dame, Sainte Chapelle i ConciergerieWstęp do obiektów: W pierwszą niedzielę każdego miesiąca wstęp do większości muzeów i zabytków jest bezpłatny, jednak wówczas ustawiają się do nich ogromne kolejki. Mieszkańcom Unii Europejskiej poniżej 26 roku życia, a także obywatelom pozostałych krajów świata poniżej 18 lat, przysługuje bezpłatny wstęp do większości obiektów turystycznych Paryża (za okazaniem dowodu tożsamości przy kasie biletowej). Do najważniejszych atrakcji turystycznych, które wspomniane osoby mogą zwiedzić za darmo należą muzea: Louvre, Orsay, Centre Pompidou, muzeum wojskowe w Hôtel des Invalides, Musee National de l’Orangerie oraz Łuk Triumfalny, Notre-Dame (wejście do katedry oraz na wieżę), Conciergerie, Panteon, Sainte-Chapelle, pałac w Fontainebleau i Wersal. Wszystkie obiekty z darmowym wstępem oznaczone są logo z flagą UE w folderze „Paris Museum Pass”, dostępnym w punktach informacji turystycznej ( pod Katedrą Notre-Dame, w Wersalu i na lotnisku CDG). Osoby, które nie „załapują się” na bezpłatne wstępy mogą w nich też zakupić 2-, 4- lub 6-dniowy karnet na wejścia do ponad 60 paryskich muzeów („Paris Museum Pass”) – odpowiednio za 32, 48 lub 64 się przekonaliśmy, w 5 dni da się zwiedzić większość najważniejszych atrakcji stolicy Francji, a przynajmniej w okresie w którym w niej byliśmy, a więc na przełomie października i listopada. Co prawda „sezon na Paryż” trwa praktycznie przez cały rok, jednak podejrzewam, że w okresie wakacyjnym, kiedy ruch turystyczny jest tu nasilony, trudno byłoby obejrzeć tyle obiektów w tak krótkim czasie. Nie zdążyliśmy niestety dotrzeć do Wersalu, który położony jest ok. 25 km od Paryża, pałacu Fontainebleau oddalonego o 66 km, Lasku Bulońskiego i Disneylandu (to już nie te lata;P).Katedra Notre-Dame – ta od słynnego DzwonnikaPlanując zwiedzanie należy wziąć poprawkę na długi czas oczekiwania w kolejkach do niektórych atrakcji, a także godziny otwarcia obiektów. Przykładowo, aby wejść do Katedry Notre-Dame trzeba ustawić się najpierw w jednej kolejce i poczekać ok. pół godziny, a następnie, aby wejść na wieże katedry, należy odczekać niekiedy nawet około godziny w osobnej kolejce (z lewej strony kościoła – patrząc od frontu). Pamiętajmy też, że w okresie wiosenno-letnim (od IV do IX) wstęp na wieże możliwy jest w godzinach od 10 do (za wyjątkiem sobót i niedziel w okresie od VI do VIII, gdy godziny otwarcia są przedłużone do Natomiast od 1 października do 31 marca wieże zamykane są już o a ostatnie wejście możliwe jest 45 minut przed godziną zamknięcia. Nam nie udało się tam dostać, mimo że byliśmy na miejscu przed 16, ponieważ kolejka była w pewnym miejscu „ucięta” tabliczką informującą nas, że dalej nie ma sensu się już ustawiać, bo szacowany czas oczekiwania przekracza godziny uśmiechała się do nas zza grubej szyby („Mona Lisa” pędzla Leonardo da Vinci w muzeum Louvre)Na zwiedzanie Luwru można przeznaczyć co najmniej jeden dzień, jeśli chce się oglądać szczegółowo wszystkie eksponaty. Natomiast my, z uwagi na ograniczenia czasowe, zdecydowaliśmy skupić się na sztuce starożytnej oraz malarstwie włoskim, francuskim, hiszpańskim, niemieckim, holenderskim i flamandzkim, pobieżnie zaglądając do apartamentów Napoleona III. Kolejka do Piramidy Luwru, przez którą prowadzi główne wejście do muzeum jest zazwyczaj tak długa, że wydaje się, że oczekiwanie na wejście może trwać wieki, jednak sprzedaż biletów przebiega bardzo sprawnie, więc kolejka porusza się LuwruPo wejściu do szklanej piramidy nasze torby i plecaki zostały prześwietlone, a my przeszliśmy przez bramki jak na lotnisku. Następnie należy zjechać ruchomymi schodami i zakupić bilet w jednej z 4 dostępnych kas (musimy się do niej zgłosić również w przypadku gdy nie obowiązuje nas opłata za wstęp, a po okazaniu dowodu tożsamości otrzymamy bezpłatny bilet). W okolicy kas znajdują się również punkty informacyjne, w których warto zaopatrzyć się w plan muzeum, ponieważ jest ono ogromne, więc warto zaplanować sobie drogę zwiedzania. W obiekcie można robić zdjęcia bez lampy błyskowej oraz filmować. Natomiast jako miłośniczka impresjonizmu bardzo żałowałam, że nie wolno mi było niczego „uwiecznić” w Orsay. Jest to zdecydowanie mniejsze muzeum, którego zwiedzanie może zająć ok. 1-3 godzin, w zależności od zainteresowania poszczególnymi dziełami. Muzeum Orsay jest nieczynne w poniedziałki, natomiast Luwr i muzeum sztuki współczesnej w Centre Pompidou – we Georges PompidouNa Pole Marsowe najlepiej dotrzeć na ok. godzinę lub przed zachodem słońca, aby obejrzeć z Wieży Eiffla panoramę Paryża za dnia (a najlepiej przy zachodzącym słońcu), a następnie nocą, gdy wszystko jest pięknie oświetlone. Tu również należy wziąć poprawkę na czekanie w kolejce (my czekaliśmy ok. pół godziny). Wejście po schodach na drugie piętro wieży kosztuje 4,5 euro dla osoby dorosłej (3,5 euro dla osób 12-24 lat), wjazd windą na 2. piętro 8,10 euro (6,40 euro dla osób 12-24 lat), natomiast prawie na sam czubek, a więc na trzecie piętro można tylko wjechać – za 13,10 euro (10,50 euro dla osób 12-24 lat)Na Polu MarsowymAby zaoszczędzić trochę czasu, w przypadku wyboru wjazdu windą, można wcześniej kupić bilet online (najpóźniej na dzień przed wejściem), podając czas przybycia. Taki wirtualny bilet zostanie wówczas wysłany na nasz telefon komórkowy, co pozwoli nam ustawić się od razu przy wejściu, w kolejce dla osób posiadających bilet. My zdecydowaliśmy się wejść pieszo na 2. piętro – w końcu to tylko ok. 600 schodów;) O pełnych godzinach wieża migocze białymi światełkami (tylko przez 5 minut!), a przy specjalnych okazjach (np. z okazji świąt) jej tradycyjny sposób oświetlenia jest Champs Elysées… widok na Łuk Triumfalny z Pól Elizejskich Wstęp na Cmentarz Père-Lachaise jest bezpłatny. My mieliśmy okazję zwiedzać go jesienią i muszę powiedzieć, że zarówno on, jak i Pola Elizejskie oraz paryskie parki robią niesamowite wrażenie o tej porze roku. Na cmentarzu warto udać się do budynku oznaczonego napisem „Consevation”, niedaleko głównego wejścia (Porte Principale), gdzie można otrzymać bezpłatny plan z oznaczonymi najważniejszymi na Cmentarzu Père-LachaiseDo Panteonu należy przyjść przed 17, ponieważ po tej godzinie zamykane są krypty (miejsce spoczynku wielu sławnych osób, w tym Marii Skłodowskiej-Curie). Sam obiekt otwarty jest do 18 (w sezonie wiosenno-letnim do jednak wejście zamykane jest 45 minut przed tym czasem. Wewnątrz znajduje się też Wahadło Foucaulta, które dowodzi obrotu Foucaulta w paryskim PanteonieW godzinach wieczornych natomiast warto udać się do La Défense – dzielnicy biznesowej Paryża, która jest ładnie oświetlona nocą. Stojąc na osi wyznaczanej przez Pola Elizejskie z jednej strony ujrzymy w oddali Łuk Triumfalny, a po przeciwnej stronie – La Grande Arche de La Défense (Wielki Łuk), będący współczesną odpowiedzią na ten na Łuk Triumfalny z dzielnicy La DéfenseNocą warto także udać się na plac Charles’a de Gaulle’a do Łuku Triumfalnego, otwartego do ok. 22-23. Aby wejść do środka i na łuk, należy przejść przejściem podziemnym na wysepkę na środku ronda. Z góry rozciąga się dookoła wspaniała panorama miasta – z jednej strony mamy widok na dzielnicę La Défense, z drugiej na Wieżę Eiffla, z trzeciej na Pola Elizejskie i Luwr, katedrę Notre-Dame oraz Wielki Pałac, z innej na wzgórze Montmartre z bazyliką na La Grande Arche de La Défense z Łuku TriumfalnegoW nocy udaliśmy się też do kabaretu Moulin Rouge w paryskiej dzielnicy rozpusty. Niestety na Placu Pigalle wcale nie było pieczonych kasztanów;), natomiast znajduje się tu Muzeum Erotyki, mnóstwo klubów go-go i sklepów z rozmaitymi „gadżetami”.Słynny „Czerwony Młyn”Jeśli zaś chodzi o pieczone kasztany, w całym Paryżu napotkałam je tylko kilkakrotnie, przygotowane na prowizorycznym grillu zrobionym z wózka ukradzionego z supermarketu. Polecam natomiast kupić surowe w supermarkecie i upiec w domu w piekarniku. Warto też przywieźć francuskie sery, jednak należy uważać, ponieważ nie każdy z nich da się przewieźć w bagażu podręcznym – np. nam zabrano na lotnisku ser Roquefort, który niby jest dosyć twardym serem, a już na pewno nie jest płynny, jednak został uznany za ciecz powyżej 100 ml, natomiast pozostawiono nam tylko Camembert (który jest zdecydowanie bardziej miękki).Jeśli chodzi o pamiątki powszechnie dostępne w Paryżu, to są one dość monotematyczne – na każdym kroku napotykaliśmy czarnoskórych sprzedawców z rozłożonymi na ziemi rozmaitymi figurkami w kształcie wieży Eiffla, którzy proponowali nam np. 3 breloczki-wieżyczki za 1 euro. W miarę zbliżania się do Pola Marsowego ich wartość spadała, aby pod samą wieża Eiffla osiągnąć cenę 1 euro za 6 breloczków (dla porównania, cena 1 breloczka w oficjalnym sklepie z pamiątkami na 2. piętrze wieży to ok. 5-10 euro). Mężczyźni Ci rozkładają swój dobytek na chustach rozłożonych na ziemi – zastanawialiśmy się czemu na rogach chusty mają przyszyte 4 sprzedawca zawsze trzyma wszystkie sznurki;)Okazało się, że oczywiście sprzedają oni pamiątki nielegalnie, dlatego sznurki te są pomocne przy ucieczce przed policją patrolującą teren na rowerach – co chwila są więc zmuszeni błyskawicznie „zwijać interes”, łapiąc za sznurki i uciekając co sił z brzęczącym workiem na ramieniu. Kiedy zagrożenie mija, rozwijają chustę i z niesamowitą cierpliwością ponownie misternie ustawiają wszystkie wieżyczki na ziemi, aby zaraz znów „się zwinąć”.Patrol policyjny pod Wieżą Eiffla i zadowolony handlarz, któremu udało się „zwinąć interes” na czas (po lewej stronie)Są też sprzedawcy, którzy mają breloczki zawieszone na metalowych obręczach i kursują z nimi pod wieżą, nagabując turystów. Byliśmy świadkami zabawnej sytuacji, kiedy jeden z handlarzy został złapany przez policję, a funkcjonariusze rozdali wszystkie figurki, ku uciesze turystów. Natomiast miłośnikom bardziej gustownych pamiątek, a także przedmiotom kryjącym w sobie odrobinę historii polecam zielone drewniane budki nad Sekwaną – można w nich kupić ręcznie wykonane obrazki z pejzażami Paryża, ładne widokówki i stylowe plakaty, a także przeróżne starocie, dawne czasopisma i nad SekwanąOdnośnie naszego powrotu z lotniska Beauvais-Tillé, muszę powiedzieć, że kosztował on nas sporo stresu. BVA to maleńki port lotniczy (jedynie 4 bramki wyjściowe na płytę lotniska), wykorzystywany przez linie lowcostowe, oddalony od Paryża o 80 km. Z centrum miasta dostaniemy się do niego jednym z autokarów odjeżdżających spod Pałacu Kongresowego (Palais des congrès de Paris) w 17. Dzielnicy, a konkretnie obok hotelu Concorde Lafayette (przy ulicy Boulevard Pershing). Najbliższe przystanki metra to Porte Maillot i Neuilly-Porte Maillot. Godziny odjazdów autokarów zgrane są z przylotami i odlotami – każdy z nich opatrzony jest nazwami miast docelowych, do których loty będą odprawiane w czasie gdy dojedzie on na lotnisko Beauvais. Teoretycznie czas jazdy to około 90 minut, jednak zgodnie z zaleceniami, należy wsiąść do autokaru 3 h 15 min przed godziną odlotu. My akurat załapaliśmy się na autokar 4 godziny przed lotem, a i tak najedliśmy się strachu, bo pech chciał, że na autostradzie był poważny wypadek, przez co poruszaliśmy się w żółwim tempie i mało brakowało, a spóźnilibyśmy się na nasz lot. Jednak były też osoby, które miały odlatywać pół godziny przed nami i dotarły na miejsce spóźnione, ale na ich szczęście zostały wpuszczone przez obsługę lotniska bez kolejki do odprawy the flash player here:Gdzie zjeść dobre onigiri w Paryżu? Nasze dobre adresy Przez La Rédac · Zdjęcia przez Laura B. · Opublikowane na 14 kwiecień 2023 o 16:17
Najlepsze piekarnie w Paryżu! Opublikowano: 16-07-2019 Najlepsze piekarnie w Paryżu, czyli subiektywny przewodnik French Touch! Gdzie zjeść idealnie maślanego croissanta albo doskonale chrupiące pain au chocolat, czyli bułeczki z francuskiego ciasta z czekoladą? Gdzie można odurzyć się już samym zapachem świeżo pieczonego chleba na zakwasie, a gdzie kupić najlepszą bagietkę? Zdradzamy kilka interesujących adresów w Paryżu, gdzie skosztujecie najlepszych francuskich wypieków. Bon appétit! La Fabrique aux gourmandises W Paryżu co roku odbywa się konkurs na najlepsze croisanty. Jeśli chcecie spróbować najlepszego croissanta w 2019 roku, trzeba udać się do piekarni Lionel Bonnamy w XIV dzielnicy. Tajemnica jego wyjątkowego smaku leży w wysokiej jakości składnikach – masło, pochodzące z Montaigu i mąka z młyna w Chérizy. 82 Rue de l’Amiral Mouchez, 75014 Paris Bo&Mie Piekarnia, która ze swojego pain au chocolat uczyniła prawdziwą gwiazdę Instagrama. W istocie, po prostu rozpływa się w ustach dzięki listkowanej strukturze ciasta i pralinowemu nadzieniu. Wieść niesie, że wszystkie pyszności z Bo&Mie można zamówić z dostawą do domu i to w ciągu jednej godziny, oczywiście jeśli jesteście w Paryżu! Rue Turbigo, II dzielnica, dwa kroki od metra Etienne Marcel. 18, rue de Turbigo, 75002 Paris three pain au chocolat – french pastry Des gâteaux et du pain Piekarnia, w której rośnie prawdziwa gwiazda wypieków i cukiernictwa – Claire Damon. Jej chaussons, czyli pantofelki z francuskiego ciasta, nadziewane jabłkiem, cytryną czy czarną porzeczką z fiołkiem robią prawdziwą furorę. Nie tylko pantofelki są tutaj warte grzechu! 63, boulevard Pasteur, 75015 Paris Du pain et des idées To piekarnia, która znajduje się w X dzielnicy Paryża, na rogu ulicy Yves Toudic i Marseille, w pięknym, zabytkowym budynku z 1875 roku. Prawdziwą gwiazdą tej piekarni jest pain des amis, czyli chleb przyjaciół. To jeden z tych chlebów, po które chce się wracać i którego smak pozostaje w pamięci na długo – nuta karmelu, orzechów laskowych, kasztanów i do tego niesamowicie chrupiąca skórka. Chleb sprzedawany jest na kilogramy. 34 rue Yves Toudic, 75010 Paris Young stylish woman in red beret having a french breakfast with coffee and croissant sitting oudoors at the cafe terrace Boulangerie Leroy Monti Co roku w Paryżu odbywa się również konkurs na najlepszą bagietkę. Zwycięzca oprócz otrzymania honorowego tytułu i popularności ma zaszczyt dostarczać swoje wypieki do Pałacu Elizejskiego. W 2019 roku najlepszą została okrzyknięta bagietka Fabrice Leroy, która pokonała 227 kontrkandydatek startujących w konkursie. Najlepszej bagietki należy szukać w XII dzielnicy Paryża! 203 Avenue Daumesnil, 75012 Paris Seller packing bread into the paper bag in the bakery shop, close-up view on the bag with copy space Przewodnik powstał w ramach akcji French Touch, promującej francuską kuchnię, kino, muzykę i modę w Polsce. Szczegóły na
Do Letnich Igrzysk Olimpijskich w 2024 roku, które odbędą się w Paryżu, pozostał jeszcze ponad rok. A jeśli już teraz zastanawiasz się nad biletami, możesz poklepać się po ramieniu, bo właśnie teraz jest na to czas! Pierwszy etap sprzedaży już minął, ale przed nami druga szansa na zdobycie biletów. Podpowiadamy, jak się do niej przygotować.
Moją ulubioną kuchnią jest zdecydowanie kuchnia indyjska. Segritta natomiast codziennie chce mnie przekonać, że to jednak francuska jest najlepsza na świecie. Dziś napiszę i pokażę Wam zdjęcia potraw, które tu jadamy. Przeróżne sery, zupa cebulowa, ślimaki czy żabie udka to coś co po prostu trzeba spróbować będąc w Paryżu. Może nie wszystko smakuje tak dobrze jak byśmy tego chcieli, ale jak mus to mus. Jako przystawkę braliśmy deskę serów i mięs. Pyyyszna zupa cebulowa z serem i grzankami. Foie Gras czyli pasztet się we francuskiej kuchni i ciągle chcieliśmy próbować czegoś nowego. I o ile ze ślimakami nie było problemu, bo serwowała je niemal każda restauracja, tak za żabimi udkami nieźle się nachodziliśmy. Skosztowaliśmy ich dopiero na Saint Michael. Wzięliśmy smażone żabie udka w parnierce (innych nie było) ich smak oceniłabym jako MOCNO średni. Były zupełnie nieprzyprawione, tłuste. Co do ślimaków, zamówiliśmy je z ziołowym pesto. W smaku przypominały mi krewetki przyprawione z czosnkiem, szpinakiem i ziołami. Miałam opory przed ich spróbowaniem, bo to w końcu ŚLIMAKI, ale nie żałuję. Były naprawdę smaczne. Moje zamiłowanie do past i makaronów dało górę. I choć wiem, że jednym z kolejnych miast, które odwiedzimy będzie Rzym, to i tak nie mogę sobie ich odmówić. Czas na słodkie! Kominek prowadził nas szlakiem czekoladowych pyszności. On naprawdę jest czekoladoholikiem! Crepe to francuski przysmak., coś ala naleśnik. Można je jeść na słono albo na słodko. Ja oczywiście wybrałam tę drugą wersję. Nutella i banan. Nie ma lepszego zaraz po odgadnięciu przez Was zagadki z koperty w ramach naszej Misji Orange Travel udaliśmy się w stronę katakumb. Stanęliśmy w niebywale długiej kolejce kiedy nie wiadomo skąd podszedł do nas jeden z bileterów i przekazał kolejną kopertę. To była tak abstrakcyjna sytuacja, że wszystkim opadła szczena. Nie mam pojęcia jak on nas rozpoznał i kim jest osoba która ciągle podrzuca te koperty?! Odpuściliśmy sobie już schodzenie do podziemi, zwłaszcza, że nie było pewności czy zdążymy wejść (ostatni turyści wchodzą do 16stej) Z koperty wyjęliśmy bilety do Amsterdamu!! Rock będzie jego gospodarzem. Rzućcie okiem ile już zaoszczędziliśmy dzięki pakietowi „Jak w Kraju” Pozostałe relacje z naszej Misji Orange Travel szukajcie u Kominka, Segritty, Rocka i Krzysztofa. 65 komentarzy pablo_ck 13 czerwca, 2013 - 3:47 pmA żabie udka??? ;p ;p Ale macie fajny wypadzik 🙂 Pozdrawiam 🙂 Odpowiedz flaxx 13 czerwca, 2013 - 3:47 pmSuper, wygląda bardzo smacznie 🙂 Odpowiedz Sylwia 13 czerwca, 2013 - 3:51 pmTwoja mina na zdjęciu ze ślimakiem <3 A jak kasztany? Jedliście? Rzeczywiście najlepsze na placu Pigalle? 😉 Odpowiedz Magda 13 czerwca, 2013 - 11:04 pmNa placu Pigalle sa same sex shopy i nie ma tam sladu po kasztanach 😛 Odpowiedz TheDespotka 14 czerwca, 2013 - 12:11 amNa placu Pigalle ostatnia rzeczą, którą będą sprzedawać to kasztany heh:) Odpowiedz Karolina 13 czerwca, 2013 - 3:51 pmJak kominek jest znawcą czekolady to powinni was zawieźć do Belgi, w Brukseli na każdym kroku można spróbować tych pyszności:) Amsterdam jest super 🙂 Odpowiedz iss 13 czerwca, 2013 - 4:01 pmmniammm uwielbiam takie kulinarne fotorelacje!!! Elizka czekam na kolejne „jedzeniowe” wpisy … Odpowiedz Natalia 13 czerwca, 2013 - 4:02 pmcrepes to naleśniki po francusku nie „jakby naleśniki” 🙂 Pozdrawiam i pozdrów ode mnie też moją ukochaną Francję! Odpowiedz Fashionelka 13 czerwca, 2013 - 4:03 pmNo tak, ale różnią się od „naszych” naleśników, dlatego tak to ujęłam 🙂 Odpowiedz Ania 13 czerwca, 2013 - 5:23 pmW żaden sposób się nie różnią od naszych 🙂 Crepe oznacza cienki (nie znam francuskiego, ale co nieco wiem o gotowaniu,więc może to nie do końca dobre tłumaczenie), bo są tak jak nasze cienkie. Robi się je dokładnie w ten sam sposób jak nasze, „polskie” 🙂 Crepe suzette robię bardzo często, więc wiem co mówię 😉Pozdrawiam! Odpowiedz TheDespotka 14 czerwca, 2013 - 12:12 amEliza nie różnią się dobrze piszą:) Odpowiedz manyk 13 czerwca, 2013 - 4:07 pmpalisz fajki? Odpowiedz ewka 13 czerwca, 2013 - 4:09 pmZawsze to Kominek,pierwszy i regularnie uzupełniał podroznicze informacje,po raz kolejny miło się przekonać,że jest ktoś skrupulatniejszy,ha mów 😉 Fajnie byloby,gdyby po Orange jeszcze latem ktoś zechciał zafundować Wam podróże,bo to genialny sposóbna reklame,choćbym nie wiem jak bardzo nieznosila Orange czy się nie interesowała ich ofertą to i tak dzięki wpisom na blogach odbieram informację, bezbolesna,a nawet przyjemna:-) Odpowiedz Fashionelka 13 czerwca, 2013 - 4:18 pmAwwww :* PS W lipcu nasza trójkę czeka kolejna podróż 🙂 Odpowiedz Alicja 13 czerwca, 2013 - 4:21 pmA jak z Twoją dietą? ja próbuję wytrwać w mojej, ale kiedy widzę zdjęcia czekoladek/naleśników, to aż mnie wszystko ściska 😀 Czy po zjedzeniu takiej bomby kalorycznej biegniesz na siłownię i od razu to spalasz, czy już zakończyłaś dietę? 🙂 pozdrawiam serdecznie i pięknie wyglądasz-to chyba przed ślubem 😉 Odpowiedz Fashionelka 13 czerwca, 2013 - 4:22 pmNie zakończyłam diety bo jej nie zaczęłam. Po prostu zdrowo się odżywiam. Tutaj wiadomo, nie jest możliwe zdrowe odżywianie, bo musiałabym wszędzie jeść sałatki. Odpuszczam sobie, ale ćwiczę, pływam i biegam 🙂 Odpowiedz Justyna 13 czerwca, 2013 - 4:27 pmteż bym tego wszystkiego spróbowała:) Odpowiedz Alicja 13 czerwca, 2013 - 4:27 pmDziękuję za odpowiedź 😉 a masz jakiś sposób na szczupłe ramiona? ja próbowałam wszystkiego-hantle, dieta, masaże, szukałam na różnych forach internetowych, zabiegi i nic nie pomaga :< wyglądają okropnie-jak dwa balerony jak to określam i nie wiem co zrobić, aby poprawić ich wygląd. Odpowiedz studio-mody 13 czerwca, 2013 - 4:29 pmchętnie spróbowałabym ślimaków, ale widziałam co robi się z żabami przed ich spożyciem i w życiu nie wezmę ich do ust… Odpowiedz diana 13 czerwca, 2013 - 4:55 pmżabie udka jadłam w Rzymie, ale przed ślimakami bronie się rękoma i nogami-chociaz nie wiem czemu, bo obydwie potrawy mega abstrakcyjne:D buziaki słodziaki a jak dotrzecie do Rzymu to pozdrówcie odemnie miasto, i uważajcie w metrze na rzeczy(szczególnie linia czerwona) bo łatwo można stracic dokumenty… Odpowiedz grejfrut 13 czerwca, 2013 - 4:58 pmNaleśniki z nutellą i bananami uwielbiam! I chętnie zjadłabym taką zupę cebulową, wygląda naprawdę smacznie (: Odpowiedz Olfaktoria 13 czerwca, 2013 - 5:01 pmAle narobiłyście smaku 🙂 Ale na ślimaki bym się raczej nie skusiła… 😀 Twoja mina wyraża wszystko ;D Odpowiedz Agnieszka 13 czerwca, 2013 - 5:18 pmPodziwiam Cię, że przełamałaś się i zjadłaś ślimaki. Ja bym miała spore opory! 😉 Dzięki za te pyszne zdjęcia, nie mogę się napatrzeć na te smakołyki 🙂 Odpowiedz Angelika 13 czerwca, 2013 - 5:20 pmŻabie udka,ślimaki to nie dla mnie 🙂 Odpowiedz Julka 13 czerwca, 2013 - 6:06 pmEliza, skąd jest Twoja biała bluzka, ta którą miałaś na lotnisku z beżowymi spodniami? Odpowiedz Fashionelka 13 czerwca, 2013 - 6:10 pmReserved, powinna jeszcze byc w sklepach 🙂 Odpowiedz Pudlo Manka 13 czerwca, 2013 - 6:11 pmOj ja chyba nigdy nie odważyłabym się zjeść żabich udek :P. Odpowiedz iwona 13 czerwca, 2013 - 6:43 pmProszę powiedz w którym sklepie internetowym mogę kupić oryginalną torbę Prady, mam ogromny dylemat Odpowiedz panna_anna 13 czerwca, 2013 - 6:50 pmugotować kogoś razem z domem,a później go wyjeść to jakaś najgorsza ohyda. nigdy nie zjadłabym ślimaka. Odpowiedz Janek 13 czerwca, 2013 - 7:48 pmUu Amsterdam i rock to musi się źle skończyć .A zróbcie zdięcia z nocy w Amsterdamie Odpowiedz ana 13 czerwca, 2013 - 9:09 pmEliza proszę nie jedz ani nie reklamuj Foie Gras. To jak powstaje to istny koszmar i piekło dla zwierzat Odpowiedz La Essentia 13 czerwca, 2013 - 9:17 pmEliza pamiętam że szukasz zdrowych przepisów, więc zapraszam Cię do mnie na nowy wpis – sałata z kurczakiem, ananasem i słodko-pikantnym sosem chili ! :))) zazdroszczę Paryża <3 Odpowiedz Dosia 13 czerwca, 2013 - 9:21 pmchociaż zawsze powtarzam sobie, że warto próbować nawet najdziwniejszych rzeczy, to jakoś w praktyce nie wyobrażam sobie jeść ślimaków albo żabich udek… 😀 te nazwy za bardzo mi się kojarzą, ale kasztanów chętnie bym spróbowała! Odpowiedz stylowo40 13 czerwca, 2013 - 9:46 pmApetycznie..:D Odpowiedz ona 13 czerwca, 2013 - 9:48 pmAle dziś u Ciebie apetycznie! Zupa cebulowa i crepe musiały być pyszne! Czekoladkami też bym nie pogardziła 😉 Odpowiedz Kinga 13 czerwca, 2013 - 10:39 pmfashionelko, ale narobiłaś mi ochoty na tą zupę cebulową! o tej porze! ale jutro z pewnością sobie zrobię 😉 Odpowiedz aaa 13 czerwca, 2013 - 11:48 pma ja jestem ciekawa,jak się je ślimaki? tak w praktyce-jak to wygląda? Odpowiedz 13 czerwca, 2013 - 11:49 pmjak zobaczyłam tego crepa na zdjęciu to wszystkie wspomnienia ożyły z mojego pobytu w paryżu 🙂 jak biegałam między mezeami, metrem i sklepami to była to moja częsta przekąska 🙂 ehhh narobiłaś mi smaku więc chyba będą naleśniczki na kolację 🙂 Odpowiedz madzia 13 czerwca, 2013 - 11:51 pmNa placu Pigalle niestety nie sprzedają kasztanów 🙁 Odpowiedz Fashionelka 14 czerwca, 2013 - 2:06 amJak byłam w październiku to sprzedawali! Odpowiedz mammamija blog 14 czerwca, 2013 - 12:05 amEliza, a nie obawiasz się że przytyjesz przed ślubem od tych pyszności? Co z sukienką, będzie wciąż pasować? A może masz jakiś ukryty plan, chodzicie i zwiedzacie, że spokojnie spalisz te kalorie 😉 Odpowiedz Olka25 14 czerwca, 2013 - 2:06 amFash, czy to prawda, że żenisz się z Kominkiem? Odpowiedz Kasia 14 czerwca, 2013 - 10:15 amMożna też wyjść za mąż 😉 /żart/ Odpowiedz Paul. 14 czerwca, 2013 - 3:17 pmA no mozna tez i wyjsc za maz:) Odpowiedz Agnieszka 14 czerwca, 2013 - 9:19 amAż się w głowie kręci od tylu pyszności! Nie przepadam za Francją, ale dla tych potraw mogłabym jechać nawet tam 😉 Odpowiedz 14 czerwca, 2013 - 10:06 amA mnie brakuje francuskich smaków, choć krótko to uwielbiałam przez chwileczkę mieszkać we Francji. Odpowiedz Kasia 14 czerwca, 2013 - 10:14 amWszystko wygląda rewelacyjnie (poza ślimakami :D) . BTW, jak czytam u Ciebie o Londynie, to czuję, że chyba powinnam dać temu miastu jeszcze jedną szansę ! Pozdrawiam Odpowiedz Mika 14 czerwca, 2013 - 10:36 ampasujesz do paryża Elizka 🙂 Odpowiedz Natalia 14 czerwca, 2013 - 11:59 am„Moje zamiłowanie do past i makaronów dało górę.” – górę się „bierze” a nie „daje”. Chociaż to i tak nic w porównaniu do Segrittowego, tytułowego „ParyRZa” 😉Chyba dobrze balangujecie… Odpowiedz Ana 15 czerwca, 2013 - 10:54 pmczytać trzeba ze zrozumieniem Natalio, bo bardziej niż zabłysnąć skompromitowałaś się tym Paryrzem Odpowiedz Fashionelka 15 czerwca, 2013 - 10:56 pmProszę o nieobrażanie innych komentatorów Odpowiedz briitlemind 14 czerwca, 2013 - 5:43 pmMożna tylko zgłodnieć od tego czytania 😛 Odpowiedz Karola 14 czerwca, 2013 - 8:42 pmrównież jestem teraz we Francji (tyle że we wschodniej części) i to zupełnie nie są moje smaki 🙁 ani owoce morza ani te ich sery mi nie podchodzą także pod względem kulinariów wolę nasze jedzonko 😛 Odpowiedz Karola 14 czerwca, 2013 - 8:43 pmpoprawka chciałam napisać w zachodniej 😀 tj. przy wybrzeżu zachodnim Odpowiedz Bellissima 14 czerwca, 2013 - 11:41 pmTeż lubię indyjską kuchnię,te ciężkie sosy mocno doprawione…mniam :))Francuską lubię szczególnie za Odpowiedz Joasia 15 czerwca, 2013 - 11:57 amOglądając nagrania z Paryża u Krzysztofa na blogu po raz pierwszy miałam okazję usłyszeć Twój głos, Eliza. Bardzo podoba mi się barwa Twojego głosu! 🙂 Odpowiedz Robert 16 czerwca, 2013 - 7:49 ama gdzie zdjęcie żabich udek? hmm… chciałem zobaczyć 🙁 Odpowiedz Berni 6 lipca, 2013 - 10:46 pmSaint Michel to dzielnica typowo turystyczna, gdzie liczy się przyjęcie jak najwięcej liczby klientów, więc wykwintnej kuchni francuskiej tam się raczej nie znajdzie. Jedynie co można polecić to restaurację indyjską! Odpowiedz Dominika 8 lipca, 2013 - 10:08 pmMój Paryż 🙂 Odpowiedz Alicja 14 listopada, 2013 - 9:29 amEliza wybieramy się z mężem do Paryża. Czy polecasz jakieś konkretne restauracje lub kawiarnie? 🙂 Jak ceny? Bardzo baaaaaaardzoooo wysokie czy tylko wysokie? Pozdrawiam:) Odpowiedz laudiaa 27 października, 2015 - 8:41 amPrzepyszne te Wasze jedzenia mmmm już wiem co zjem w Paryżu mniammm. Tylko mi smaka narobiliście. Odpowiedz Dodaj komentarz
W tym artykule przedstawiamy najlepsze miejsca w Paryżu, w których można spróbować tych pysznych, grubych naleśników. Daj się skusić naszemu wyborowi i nie wahaj się wracać regularnie Najbardziej instagramowe miejsca w Paryżu: magnolie, różowe drzewa i ogrody Bonjour! Chociaż ostatnio walczę z przeziębieniem i zmianą czasu, to cieszę się z wiosennej pogody. Przy okazji obserwuję z radością kolejny sezon turystyczny w Paryżu. To łatwo da się dostrzec. Więcej turystów z walizkami na ulicach. Większe kolejki przy zabytkach. I oczywiście… kolejki do zdjęć pod kwitnącymi drzewami! Bo w dobie Instagrama każdy chce mieć piękne zdjęcie!Dzisiaj zabieram Was na wycieczkę po najbardziej instagramowych miejscówkach w Paryżu! Część z nich na pewno już widzieliście na moich stories 🙂 Jeżeli wybieracie się do Paryża, to nie zapomnijcie o tych miejscach! NAJPIĘKNIEJSZE MIEJSCA W PARYŻU NA WIOSNĘ: PLAC JANA XXIII (Square Jean XXIII)Zazwyczaj spokojny park na tyłach Notre Dame, od kilku dni przeżywa oblężenie. Największą atrakcją są bowiem kwitnące drzewa! Japońskie wiśnie najpiękniej wyglądają na początku ogród na pewno warto odwiedzić po zwiedzeniu katedry Notre Dame. I dobra wiadomość – kilka razy udało mi się tam złapać paryskie i darmowe wifi!NAJPIĘKNIEJSZE MIEJSCE W PARYŻU NA WIOSNĘ: PALAIS ROYALKwitnące magnolie, paryski ogród i urokliwa fontanna. Nic dziwnego, że Pałac Królewski przeżywa oblężenie. Po południu na lunch przychodzą tutaj pracownicy pobliskiego ministerstwa kultury i eleganckie nianie z dziećmi. Nie brakuje też wybrać się na lunch do jednej z okolicznych restauracji. Nikt Wam też nie broni zjeść typowo paryskiej kanapki na ławce. Popołudniami jest tutaj dosyć tłoczno, ale nic dziwnego! To jedno z bardziej urokliwych i spokojnych miejsc w stolicy Francji. NAJPIĘKNIEJSZE MIEJSCA W PARYŻU NA WIOSNĘ: JARDIN DES PLANTESNie bywam w tym miejscu tak często jak bym chciała, niestety jest mi trochę nie po drodze. Ale Jardin des Plantes to jedno z fantastycznych miejsc, jeżeli kochacie przyrodę i chcecie nacieszyć się paryską wiosną. Założony w 1626 roku Jardin des Plantes to raj dla miłośników flory. Znajdziecie tam aż 11 różnych ogrodów, mini-zoo i dużo miejsc do odpoczynku. Za część atrakcji trzeba zapłacić, natomiast spacer po głównym parku jest za darmo. NAJPIĘKNIEJSZE MIEJSCA W PARYŻU NA WIOSNĘ: OGRÓD LUKSEMBURSKINie ma tutaj aż takiego najazdu blogerek modowych, bo nic nie kwitnie, a samo miejsce od lat jest w czołówce najlepszych ogrodów paryskich. Latem z palmy na palmę przeskakują papugi, na wydzielonych trawnikach piknikują paryżanie i turyści. Dzieci zaliczają rundki na kucykach. Możecie też pograć w tenisa, koszykówkę lub… leniwie leżakować przy fontannie. Czujecie już wiosnę czy jeszcze czekacie na jej przyjście? Chodzicie teraz częściej na spacer, kiedy dzień stał się dłuższy? PRZECZYTAJ JESZCZE:CO WARTO ZOBACZYĆ W PARYŻU – NAJPIĘKNIEJSZE MIEJSCA GDZIE WARTO ZJEŚĆ W PARYŻU I JAK NIE DAĆ PLAMY W PARYSKIEJ RESTAURACJI?OBEJRZYJ JESZCZE:Bombance, najlepsze bistronomiczne odkrycie w Marais Bombance, bistronomiczna restauracja w dzielnicy Marais w Paryżu, jest zachwycającym odkryciem, z daniami, które są zarówno dobrze 15 najlepszych dań! Co zjeść we Francji? Czego spróbować w Paryżu? 19 stycznia 202225 marca 2020 Kuchnia francuska kojarzy się Polakom z drogimi restauracjami dlatego nie każdy wie czego spróbować w Paryżu. Jeśli wybieracie się na wakacje do Francji i chcecie spróbować czegoś więcej niż tylko naleśniki czy zupa cebulowa to zapraszamy do zapoznania się z naszym zestawieniem 15 dań kuchni francuskiej, które warto zjeść we Francji. Sprawdzamy czego warto spróbować we Francji? Co zjeść w Paryżu? Czego spróbować? Czytaj dalej15 najlepszych dań! Co zjeść we Francji? Czego spróbować w Paryżu?
Concrete. Jak mówią znawcy życia nocnego w Paryżu, klub Concrete, który został otwarty bezpośrednio nad brzegiem Sekwany w 2011 roku, od razu wstrząsną francuską stolicą swoimi sobotnimi imprezami. Obecnie grają w nim popularni europejscy DJ-e, a jakość dźwięku niczym nie odbiega od tej w najlepszych klubach w Nowym Jorku czy
Podróż do Paryża kosztuje, a nie każdego z nas stać, aby jeść codziennie we francuskiej restauracji. Sprawdźcie, gdzie zjeść w Paryżu, polecamy miejsca, gdzie serwują tanie jedzenie. Przekąski Tanie jedzenie w Paryżu? Jeśli szukasz czegoś do zjedzenia w międzyczasie, bez zbędnego zatrzymywania się na dłuższy posiłek, polecam przede wszystkim budki z naleśnikami. Są one smażone na naszych oczach, przepyszne i tanie (koszt jednego to około 4 euro). Dobrym pomysłem są także food trucki z przekąskami – kanapkami, tostami czy gotowymi sałatkami. Zawsze możemy zajść także do piekarni po przepyszne bułeczki z czekolada (fr. pain au chocolat), a do tego dokupić sobie kawę. W wielu sklepach znajdują się także specjalne działy á emporter, czyli na wynos, są tam produkty gotowe do spożycia. skeeze/ Gdzie zjeść w Paryżu? Obiady i kolacje Tanie knajpy w Paryżu poznamy przede wszystkim po tym, ze na stolikach nie ma obrusów. Znajdują się na nich ceraty lub specjalne podstawki pod danie. Nie oznacza to jednak, ze jedzenie tam jest nie dobre. Może nie ma gwiazdki Michelin, ale kto wie być może mogłoby zająć dobre miejsce w kategorii Bib Gourmand, czyli stosunku ceny do jakości wyrobu. Ze swojego doświadczenia mogę polecić greckie knajpki kolo placu Saint-Michel, w samym centrum Paryża, niedaleko katedry Notre-Dame. Za 6-8 euro najemy się tam do syta i spróbujemy przepysznej pity czy shoarmy. Warto zaglądać także do naleśnikarni, niektóre z nich proponują doskonale zestawy obiadowe zarówno ze słodkimi jak i wytrawnymi naleśnikami. Przed lokalami gastronomicznymi zazwyczaj jest wystawiane menu – warto na nie spojrzeć. Może okazać się, ze miejsce, które ocenialiśmy jako bardzo drogie wcale takie nie jest. Atrakcyjnymi ofertami są także tak zwane happy hours. Tanie jedzenie oferują także fast foody, czyli znane w całej Europie, a nawet na świecie, takie miejsca jak McDonald czy Subway. Jeśli zdecydujesz się na ostatnia opcje, polecamy zajście do frankofońskich odpowiedników – Quicka i Pomme de Pain. Recommended PostsPamiątki w muzeach. Trzecia wskazówka: niektóre pamiątki możesz kupić tylko w oficjalnych sklepach w muzeach. Na przykład, magnesy z reprodukcjami obrazów Luwru, Orsay i centrum Pompidou. Ogólnie rzecz biorąc, w Paryżu jest kilka rodzajów muzeów: na pewno trafisz do muzeum narodowego (Luwr i Orsay ), jednak możliwe, że odwiedzisz
Stolicy Francji nie trzeba reklamować: 134 restauracje z gwiazdkami Michelin, najważniejsze pokazy mody, najpiękniejsze zbiory dzieł sztuki. I drogie restauracje! Gdzie i co zjeść, by nie zbankrutować? Skorzystajcie z naszych podpowiedzi i poczujcie się jak prawdziwi paryżanie. Opublikowano: 16 Marca 2018 Ten artykuł przeczytasz w mniej niż 6 minut! Na początek – croissant croissantem pogania Prawdziwe francuskie śniadanie to croissant i kawa. Brzmi minimalistycznie? W Du Pain et des Idées nie będziecie narzekać po skosztowaniu takiego zestawu. Niewielka piekarnia niedaleko placu Republiki zachwyca wystrojem rodem z lat 20. Amatorów cynamonowych ślimaków z pewnością ucieszy olbrzymi wybór tych bułeczek. Oprócz klasycznej wersji z rodzynkami, których francuscy piekarze nie szczędzą, znajdziecie tu również pain au chocolat z malinami i pistacjami. My decydujemy się na croissanta i klasyczne pain au chocolat. Pięknie wypieczony rogalik kusi zapachem masła, a każdy kolejny kęs zaostrza apetyt. Z kolei bułeczka kryje doskonałej jakości gorzką czekoladę, która powoli rozpuszcza się w ustach. Dla takiego śniadania warto zboczyć na chwilę z głównego szlaku. Oprawione w złote ramy lustra odbijają niekończące się tace croissantów, pain au chocolat i bagietek. Na dużo większy głód – Francja kontra Francja Mimo że posileni śniadaniem, szybko zaczynamy myśleć o obiedzie. Być w Paryżu i nie spróbować francuskich naleśników? Pas possible! Plan zwiedzania układamy tak, żeby po głównych atrakcjach dnia znaleźć się blisko Dzielnicy Łacińskiej. Tu na każdym kroku napotykamy uliczne budki serwujące gorące crêpes, zwinięte i zapakowane w zwykły papier gazetowy. Choć trudno o zły wybór miejsca na obiad, naleśnikowi eksperci polecają szczególnie Au P’tit Grec. Nie dajcie się zwieść prostemu wystrojowi i krótkiemu menu. Pierwszy kęs ciasta z kremem kasztanowym wprawia w zachwyt i rozpieszcza podniebienie. Warto zajrzeć też do La Droguerie. Jest znacznie mniejsza niż popularne wśród turystów La Crêperie de Josselin czy Breizh Café, za to wyróżnia się świetnym smakiem i jakością produktów, co potwierdza kolejka wijąca się do połowy wąskiej uliczki. W menu, zapisanym na kredowej tablicy, znajdziecie propozycje słodkie i wytrawne. Spróbujcie naleśnika z cukrem i ze skórką cytrynową – do ciasta dodawana jest wanilia, więc podczas smażenia rozchodzi się oszałamiający zapach. Z kolei crêpe z tuńczykiem, zielonymi oliwkami i soczystymi pomidorami, choć nieco grubszy i mniej aromatyczny, również smakuje wybornie i krzepi po długim zwiedzaniu. Na deser – spotkanie z mistrzem Prawdziwą ucztę wieńczy deser. Eklerka, crème brûlée, czekoladowy fondant, makaroniki – jest tyle kuszących możliwości… My – niezdecydowani – kierujemy się w stronę Boulevard Raspail, gdzie znajduje się Hugo et Victor. Gdy wchodzimy do środka, aż zapiera nam dech. Minimalistyczne czarne wnętrze przypomina ekskluzywny butik na Champs Élysées, a nie cukiernię. Ciasta, wyeksponowane niczym dzieła sztuki, kuszą wyglądem i krótkimi opisami na małych karteczkach. Na paterach piętrzą się góry pralinek i czekoladek o przeróżnych smakach i kolorach. Po długim namyśle wybieramy dwa desery: karmel i saint-honoré. Karmel to trójwarstwowe ciastko, złożone z cienkich blatów ciasta francuskiego przełożonego puszystym kremem karmelowo-kawowym. Słodycz kremu została przełamana niewielkim dodatkiem soli, co tworzy w tym deserze niezwykły balans. Bardzo ciekawi nas drugi smakołyk – saint-honoré. Czekoladowa pralinka z drobnymi orzeszkami arachidowymi wieńczy warstwę kremu orzechowego suto nałożonego na karmelizowany spód z ciasta francuskiego. Górna część deseru jest niezwykle krucha, a jego delikatna słodycz z każdym kolejnym kęsem coraz mocniej uzależnia. Na zakończenie – widok na Damę Siódma dzielnica Paryża to enklawa modnych barów. W knajpkach na rue Saint-Dominique przesiadują mieszkańcy popijający wino i bawiący się z przyjaciółmi. Warto skierować kroki do tej części miasta po zmroku, bo wtedy z ogródków można podziwiać rozświetloną wieżę Eiffla. Na wypad na drinka idealnie sprawdzi się Bar du Central – przyciemnione światła, posadzka w biało-czarną szachownicę i ściany wyłożone lustrami przypominają scenę z hollywoodzkiego filmu. Dostaniecie tu dobre martini i wiele gatunków wina. Do tego bogata paleta przekąsek: od deski serów po tatara. Gdy rozsiądziecie się na wygodnych drewnianych krzesłach, pozostaje już tylko rozkoszować się klimatem „miasta świateł” i zaśpiewać za Édith Piaf: „Mój wspaniały Paryż”. Chcemy wiedzieć co lubisz Wiesz, że im więcej lajkujesz, tym fajniejsze treści ci serwujemy?
Gdzie zjeść w Paryżu, żeby nie zbankrutować? W dzisiejszym poście mam dla Was listę sprawdzonych miejsc, które odwiedziłam mieszkając w stolicy Francji. Chociaż codzienny budżet miałam mocno ograniczony, bo życie w tej francuskiej metropolii jest bardzo drogie, to czasem pozwalałam sobie na małe przyjemności. Elegancka restauracja, w której serwują ślimaki, a może
Paryż to miasto – legenda, przez wielu uznawany za tygiel kulturalny, stolicę mody i sztuki, za stolicę świata. Choć z tą stolicą świata się nie zgodzę, bo uważam za nią jednak Nowy Jork, to z pewnością mogę określić Paryż stolicą mody. O tym dlaczego przeczytacie w tym wpisie 🙂 Magia tego miasta od lat promienieje i zachwyca coraz to nowe pokolenia. Mnie Paryż zachwycił bardzo, dlatego każdego będę zachęcać do odwiedzenia tego miasta. Jestem też przekonana, że choć była to moja pierwsza podróż do stolicy mody, to z pewnością nie będzie ostatnią. Dziś zabieram Was w podróż po mieście miłości. Paryż to miasto setek, jeśli nie tysięcy zabytków, muzeów, przepięknych, wspaniałych rozwiązań architektonicznych (które zachwyciły mnie najbardziej), ale także wąskich uliczek, romantycznych zaułków, wypielęgnowanych parków (których jest naprawdę sporo!) i małych, klimatycznych knajpek. Spacerując po Paryżu niemalże na każdym kroku obcujemy z historią – i to nie tylko przez zwiedzanie zabytkowych budowli, ale przez stały kontakt z miejscami, które tak dobrze znamy z literatury, malarstwa, sztuki, postaciami, które współtworzyły dzieje świata (jestem ogromną fanką Napoleona! 😉 ), czy wreszcie z filmów, bo Paryż to przecież ulubione miejsce reżyserów (pamiętacie listę moich ulubionych filmów z Paryżem w tle?). Spacerując po stolicy Francji odnosi się wrażenie uczestnictwa w dorobku światowej kultury, nauki, tradycji, czy twórczości – jak to pięknie określają wszelkie przewodniki. Jednak niepowtarzalnego nastroju wieczornego spaceru w międzynarodowym tłumie na Champs Élysées, zapachu róż w Ogrodach Luksemburskich, smaku pieczonych kasztanów, migającej Wieży Eiffla, czy feerii świateł oglądanych z pokładu bateau – mouche podczas nocnego rejsu po Sekwanie nie opisze żadna książka, czy przewodnik – to po prostu trzeba przeżyć samemu. Dlatego podczas mojego 5-dniowego pobytu w mieście zakochanych poruszałam się głównie pieszo, żeby chłonąć piękno tego miasta i jak najlepiej je poznać. I mimo, że robiłam dziennie po 25-30 km na pieszo – nie żałuję ♥ Co według mnie trzeba zobaczyć będąc w Paryżu? Cathédrale Notre Dame Katedra Notre-Dame to pierwsza „znana” budowla, jaką zobaczyłam w Paryżu. Muszę przyznać, że wywarła ona na mnie ogromne wrażenie. Myślę, że głównie zadziałała tu magia Paryża i sam fakt, że wreszcie w nim jestem, ale podświetlona Katedra i pan przepięknie grający na gitarze motyw z Ojca Chrzestnego też zrobiły swoje. W okolicy Katedry Notre-Dame znajduje się równie piękny Palais de Justice – bardzo okazała komenda policji, twierdza Conciergerie, Kaplica Sainte – Chapelle oraz Hôtel-Dieu – najstarszy szpital w mieście. Klimat pod Katedrą jest mega, dlatego wróciłam tu ostatniej nocy mojego pobytu w mieście. Arc De Triomphe To właśnie stąd po raz pierwszy zobaczyłam Wieżę Eiffela 🙂 Bilet wstępu na taras widokowy zlokalizowany na wysokości 49 m, kosztuje 9 euro za osobę. Dwie panoramy miasta widoczne z tarasu Łuku robią naprawdę duże wrażenie. Jeśli chcecie wejść na taras, załóżcie wygodne buty – prowadzą tam bowiem bardzo wąskie, kręcone schody. Champs Élysées Słynne Pola Elizejskie, to obowiązkowy punkt zwiedzania w Paryżu. Znajdziemy tu mnóstwo sklepów i restauracji. I ogromne tłumy. Według mnie ulica ta jest trochę przereklamowana – ogromny tłok turystów, prace remontowe na chodnikach i wszechobecne (jak zresztą w całym Paryżu) metalowe barierki sprawiły, że Pola Elizejskie trochę mnie rozczarowały. Wprawdzie jest tam co robić, bo i restauracji pełno i sklepów nie brakuje, to jednak spodziewałam się po tej ulicy czegoś więcej. Być może zmienię zdanie, gdy zobaczę kiedyś Champs Élysées w świątecznej odsłonie 😉 Avenue Montaigne Na Avenue Montaigne, jednej z bocznych ulic idących od Pól Elizejskich, znajduje się raj wszystkich fashionistek. To właśnie tu swoje paryskie butiki mają najwięksi projektanci – Elie Saab, Chanel, Jimmy Choo, czy słynny Dior u którego przewróciła się Carrie Bradshaw w Sex and The City 😉 Sprzedawcy w butikach są chyba przyzwyczajeni, że zwyczajni ludzie gotowi są wydać krocie dla markowej pamiątki z Paryża, bo są o wiele milsi i bardziej przyjaźni niż, np. w butikach w Andorze, gdzie byłam rok temu. Jardin des Tuileries Ogród Tuileries, rozciąga się między Placem de la Concorde, a Luwrem. Z jednej strony otacza je Sekwana, z drugiej moja ulubiona ulica w Paryżu – Rue Rivoli. Jardin des Tuileries należy do najliczniej odwiedzanych miejsc w stolicy. Ośmiokątny staw, zlokalizowany zaraz przy wejściu do Ogrodu od strony Placu de la Concorde, zwykle obiega tłum wypoczywających na metalowych leżakach turystów, ale także samych paryżan. Na leżakach tych rozłożyłam się z wielką chęcią, mając świadomość kilometrów, które były tego dnia jeszcze przede mną 🙂 Ogrody zrobiły na mnie miłe wrażenie, choć przed wejściem – jak wszędzie – ustawionych było milion niepotrzebnych, metalowych barierek, które uwierzcie, potrafiły oszpecić najpiękniejszą okolicę. W pobliżu stawu znajduje się kawiarnio-lodziarnia, do której polecam zajrzeć – mają genialne lody! Szczególnie polecam te o smaku banana, pistacji i kokosa. Place du Carrousel Ogród Karuzeli, przylega do Ogrodu Tuileries i zwykle jest od niego nie odróżniany. Dopiero z przewodnika można dowiedzieć się, że teoretycznie są to dwa różne miejsca. Ogród ten znajduje się w miejscu, w którym kiedyś stał pałac Tuileries, gdzie mieszkał i urzędował Napoleon Bonaparte. Na Placu Karuzeli wznosi się Łuk Triumfalny Karuzeli, wzniesiony dla upamiętnienia zwycięstwa Napoleona pod Austerlitz w 1805 roku. Choć Łuk ten jest mniejszy od tego „głównego” zlokalizowanego przy Placu de l’Étoile, robi naprawdę duże wrażenie. Ja nie mogłam się na niego napatrzeć szczególnie nocą, kiedy był pięknie oświetlony. Louvre Plac du Carrousel zamyka ogrody ciągnące się od Placu de la Concorde i stanowi jednocześnie przedpole najbardziej okazałego i dostojnego z paryskich pałaców – Luwru. Rozległy dziedziniec przez pałacem nosi oczywiście imię Napoleona 🙂 Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy zaraz po ominięciu Łuku Karuzeli, jest potężna, szklana piramida, przez którą prowadzi główne wejście do muzeum. Tak się złożyło, że we wtorki Luwr jest nieczynny, dlatego wróciłam tutaj następnego dnia, jednak po wejściu do piramidy nie zdecydowałam się na wejście do muzeum. Coś trzeba było zostawić na kolejną wizytę w Paryżu 😉 W samej piramidzie, obok kas znajdziecie wiele luksusowych butików, jak Chanel, czy Saint Laurent, a także ogromny Apple Store. Jeśli chcecie odwiedzić muzeum w Luwrze musicie być przygotowani na godzinne stanie w kolejce do samej piramidy, i później na dole – przy każdej z kas są oddzielne kolejki. Les Invalides Pałac bardzo charakterystyczny ze względu na widoczną z daleka złotą kopułę. Na wewnętrznym dziedzińcu poza pomnikiem Napoleona, oczywiście, znajduje się kościół pałacowy – Église du Dôme des Invalides, w którym złożone zostały prochy Napoleona. Bardzo ważne dla Francuzów miejsce historyczne. Eiffel Tour Tego miejsca chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Na mnie Wieża Eiffela wywarła w Paryżu największe wrażenie. Serio, nie myślałam, że aż tak zakocham się w tej metalowej konstrukcji! Wieża przepięknie wygląda szczególnie nocą, gdy zaczyna migać (o każdej równej godzinie). W okolicy wieży byłam aż 3 razy – nie mogłam się na nią napatrzeć. Bilet wstępu na 1 i 2 piętro oraz szczyt wieży to 17 euro, ale naprawdę warto – już sam wjazd windą na szczyt robi wrażenie, nie mówiąc o widoku z tarasu widokowego. Kolejki do kas są ogromne, ale jak wszystkie w Paryżu idą bardzo sprawnie. Maksymalny czas stania w paryskiej kolejce to godzina. Jeśli planujecie wybrać się w okolicę wieży tylko raz – wybierzecie godziny popołudniowe tak, aby zobaczyć ją jednocześnie za dnia i oświetloną o zmroku. Pigalle Plac Pigalle to kolejny must see w Paryżu. Choć dziś nie jest tam już tak ciekawie, jak głoszą legendy, to z pewnością warto to miejsce odwiedzić i udać się na spektakl do słynnego Moulin Rouge, czy innego kabaretu, których w pobliżu Placu Pigalle nie brakuje. Mówią też, że najlepsze kasztany są na Placu Pigalle – mi niestety nie udało się ich tam znaleźć 😉 Za to na każdym kroku znajdziecie tam sklepy z erotycznymi zabawkami 😉 Montmartre & Sacré-Cœur Wzgórze Montmartre to miejsce szczególnie piękne w Paryżu, ze względu na 3 rzeczy: piękną bazylikę, którą widać z każdego miejsca w Paryżu, wspaniałą panoramę miasta widoczną ze schodów przed bazyliką i duch żyjących tu kiedyś artystów, którego poczuć możemy niemalże w każdej uliczce Wzgórza. Do tego wspaniałe makaroniki, mnóstwo sklepików z pamiątkami, ręcznie malowane obrazy, pyszne sery, świeże ryby i owoce morza, sprawiają, że na Wzgórzu Montmartre chciałoby się zamieszkać. Ponieważ była to moja pierwsza podróż do Paryża, za cel obrałam sobie wszystkie najpopularniejsze miejsca w mieście. Poza Łukiem Triumfalnym i Wieżą Eiffela nie wchodziłam do środka, zwiedzać muzeów, czy innych budowli. Zostawiłam to sobie na następny raz 😉 Jeśli chcecie naprawdę zobaczyć i poznać Paryż, polecam Wam poruszanie się pieszo – przed siebie (oczywiście z mapą w kieszeni). Ja właśnie w ten sposób odnalazłam najpiękniejsze zakątki miasta. ciekawostki Mimo, iż Paryż jest w tej samej strefie czasowej, co Warszawa, dużo później robi się widno i dużo później się ściemnia. Paryżanie dosyć późno zaczynają swój dzień. Większość sklepów, w tym wszechobecnych supermarketów, jest czynna od 9. Wcześniej nie ma nawet opcji kupienia świeżej bagietki. Z kwatery wyszłam za pięć dziewiąta i akurat na otwarcie doszłam do francuskiej sieciówki Marché Franprix. Niewielkie supermarkety osaczają nas w Paryżu na każdym kroku. I tak do wyboru mamy kilka sieci, zróżnicowanych pod względem cen i jakości produktów. Najtańsze produkty znajdziemy w sieci Ed (których sklepów jest niewiele), nieco więcej trzeba zapłacić we Franprix (tych sklepów jest najwięcej), jeszcze drożej w Monoprix. Ta ostatnia ma największe sklepy z najbogatszym asortymentem. W supermarketach możemy kupić wszystko – doskonałe, francuskie wędliny i sery, świeże pieczywo, czy wina i świetną, francuską wodę (Evian, Perrier ♥). Znajdziecie tam też artykuły przemysłowe. Francuskie croissanty je się prosto z papierowej torebki. Gdy pierwszego dnia kupiłam 2 sztuki, które zapakowane zostały w jedną torebkę i pani ekspedientka zobaczyła przez szybę, że wyjmuję swojego croissanta i trzymam go w ręku, wybiegła ze sklepu i dała drugą torebkę i serwetkę do wytarcia rąk 😉 Po 21 w trzech najbardziej zatłoczonych dzielnicach Paryża, nie kupicie w sklepach alkoholu. Brak możliwości zakupu alkoholu w sklepie ma zachęcić do odwiedzenia restauracji, czy baru, których w Paryżu nie brakuje. W przyszłym roku planuję kolejny, tym razem weekendowy, wypad do Paryża. Dajcie znać, jeśli znacie miejsce, które warto odwiedzić, a czego jeszcze nie widziałam. #Paryż Zobacz wszystkie wpisy z Paryża: Zwiedzanie Paryża I Organizacja wyjazdu Zwiedzanie Paryża II Paula Simińska Estetka, która zwraca uwagę na wygląd ludzi, jedzenia, otoczenia. Lubi kreować wokół siebie ładną przestrzeń. Ma słabość do pięknych przedmiotów. Uwielbia surowe wnętrza i elegancki minimalizm. Ma bzika na punkcie swojej kotki, Lary. Uwielbia gotować. Kocha modę, fotografię i podróże, Nowy Jork, Włochy i południe Francji, które uważa za swoje miejsce na ziemi ♥Atrakcje zimą. 13. Wczuj się w świąteczny nastrój na jarmarkach bożonarodzeniowych. Być może najlepszym czasem na podróż do Paryża z dziećmi jest Boże Narodzenie i poprzedzający grudzień. W całym mieście otwierane są jarmarki bożonarodzeniowe, w sklepach ożywają witryny i otwierane są sezonowe lodowiska.Na Roztoczu najlepsze rydze są w okolicach Kawęczynka. Renulec lubi je już od połowy września 🙂Nie ma to jak dotlenić się w niedzielny poranek! Zrobić pieszo jakieś 10km, pogadać z leśnymi myszami, odstresować, naładować pozytywną energią od leśnych drzew!Nastawiłam się na prawdziwki, bo cała Polska zbiera ich ponoć niesamowite ilości, więc na początku grzybobrania byłam trochę zawiedziona.– Lepszy rydz, niż nic – pomyślałam markotnie. Jednak dzisiejsze zbiory przerosły moje oczekiwania:Fotka poglądowa dla tych, co nie wiedzą jak wyglądają rydze w stanie naturalnym:Do zobaczenia na roztoczańskich grzybowiskach 😀 !GIq6x.